niedziela, 20 października 2013

Rozdział XI

- Leo, tylko nie w krzaki!- krzyknęłam. gdy przedostałam się przez krzaki to co zobaczyłam mnie zatkało... zobaczyłam małą "łąkę" z jednym drzewem, a pod nim koc z koszykiem i świecą. Wyglądało to romantycznie. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. Wzięłam Leo na ręce. Fajnie by było gdyby ktoś zrobił coś takiego dla mnie. Nie ktoś tylko, Zayn. STOP! Nie dawno powiedziałam, że muszę to przemyśleć. Chociaż od dawna miałam to przemyślane. Kochałam go, ale bałam się spróbować. Podeszłam bliżej do drzewa. Z daleka było widać morze. Nie tylko widać czułam je wyraźnie i słyszałam. Ale coś mi tu nie grało. Super wszystko jest, ale gdzie para zakochanych.
- No Leo, coś tu jest nie tak...- powiedziałam do pieska. Nagle poczułam zapach perfum, które ostatnio wdychałam, ale jako przyjaciółka. A nie jako dziewczyna, która jest w nim zakochana. A może się łudzę i kochałam go już dawniej. Powoli się odwróciłam. ie byłam nawet zaskoczona. Mogłam sama się domyślić. Czasem moja głupota mnie zaskakuje. Stał metr ode mnie. Jak zwykle wyglądał idealnie. A może mi się wydawało? Sama nie wiem. Każdy z na nie jest wcale taki idealny. Wszyscy mamy wady i nawet taki człowiek jak Zayn miał wady. Stał tam lekko podenerwowany, ale próbował to zatuszować uśmiechając się lekko. Odstawiłam Leo na ziemie, a ten poleciał w krzaki. 
- No to dla kogo to wszystko urządziłeś?- spytałam go.
- Hem... a dla takiej dziewczyny.- powiedział z uśmiechem.
- Aleś się napracował... no to życzę szczęścia.- powiedziałam chciałam iść. Już byłam za nim, gdy chwycił mnie za nadgarstek, przyciągnął do siebie i pocałował delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek, choć była to walka: romantyczna, zakręcona Libby VS. poważna, rozważna, inteligentna Libby. Czasem chciała bym, że by były razem, a nie osobno. Cholerna osobowość. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie. Zayn popatrzył mi w oczy. Pierwszy raz czułam się jakby ktoś znał wszystkie moje myśli. Zayn zawsze był tajemniczy, ale dla mnie był jak otwarta księga. Wiedziałam, że był szczęśliwy, ale bał się odezwać...
- Libby... wiem, że boisz się spróbować, ale.... dajmy sobie szansę... proszę...- szepnął. Spojrzałam w jego oczy. Głęboko... W tym momencie zakręcona i poważna Libby się połączyły. Oby dwie chciały spróbować. wiedziałam, że ryzykuje, ale do odważnych świat należy... Wiem, że bez Zayn'a nie wytrzymam. On już był jakąś częścią mnie bez której nie mogłam żyć. Skacze na głęboką wodę, ale spróbuje.
- Okey, możemy spróbować...- powiedziałam prawie nie słyszalnie, nadal patrząc w jego oczy. Zobaczyłam jak jego zaszkliły się ze szczęścia. Momentalnie nie czułam gruntu pod nogami. Okręcił mnie wokół własnej osi i pocałował. Szczerze mnie też rozpierała radość. Siedzielismy długo i rozmawialiśmy. Praktycznie o wszystkim. Postanowiliśmy nic nie mówi chłopkom. Wróciliśmy do domu. Na wszelki wypadek osobno. Bo te głupole mogli udawać, że śpią, albo się czaić.
          Rano się obudziłam czułam ię tak rześka. Wyszłam na balkon. Zobaczyłam Marka i Michała. Pomachali mi. Przywitałam się z nimi. Weszła do środka. Chyba pójdę ich dziś odwiedzić zdecydowanie. Poszłam się umyć. A teraz w co się ubrać? Hem... Postawiłam na ten zestaw. Włosy spięłam w kucyk i zeszłam na dół. siedzieli tam rodzice, Liam, Niall i Harry.
- Hey wszystkim.- powiedziałam i weszłam do domu.
- A ty co taka rozpromieniona?- zdziwił się Niall.- Wczoraj byłaś strasznie zła.- dodał.
- Postanowiłam mimo problemów cieszyć się życiem.- uśmiechnęłam się. Oni tylko pokiwali głowami.
- Moja córeczka ma problemy? Jakie?- zdziwiła się tata.
- Takie jak każdy tato. Nie martw się poradzę sobie. Jestem duża.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. W tej chwili wszedł Zayn i Louis.
- Cześć i narazie.- powiedziałam.
- A gdzie ty się wybierasz? Jedziesz jutro i nas zostawiasz?- powiedziała mama.
- Nie przejmuj się mamo za nie długo wrócę. Pa! Kocham Was!- powiedziałam i wyszłam.

*Oczami Zayn'a*
       Rozpiera mnie radość, ale dobrze ją ukrywam. Zawsze mi się to udało. poszliśmy z chłopakami na górę do mojego tymczasowego pokoju. Szkoda, że musimy wyjeżdżać z polski. Wiem, że na pewno tu wrócę. Ten kraj kojarzy mi się z samymi dobrym rzeczami. Nagle dobiegł do nas głos Libby. Wyszliśmy na balkon w pokoju Libby. W ogrodzie sąsiedniego domu była Libby z małą dziewczynka, miała chyba roczek, a koło nich 2 chłopców. Bawiła się z dziewczynką, a starsza kobieta przyglądała się im i śmiała.
- Szkoda, że jutro wyjeżdżasz. Zawsze wprowadzasz tyle pozytywnej energii, kochana.- powiedziała kobieta. Libby się zaśmiała.
- Wiem, ale teraz nie mogła bym tu zostać.- powiedziała.
- Czemu?- zdziwiła się kobieta.
- W prawdzie tęsknie za ludźmi z tond, wszystkim moim miejscami itp., ale w Londynie mam swoje miejsce, za nie długo zacznę kontynuować tam studia, mam pracę no i przyjaciółkę i chłopaków.- zaśmiała się.
- A ta piątkę przystojnych chłopców.  Mają zespół One Direction.- stwierdziła.
- Właśnie.- powiedziała Libby.
- Jacy oni są? Jak ci się z nimi żyje?- spytała.
- Bardzo dobrze. Z nim nic nie wiadomo. Hem... jacy są. Tak piątka odmiennych charakterów tworząca coś pięknego.- powiedziała kobieta.
- Musisz ich lubić.- powiedziała.
- Bardzo.- powiedziała Libby i wróciła do zabawy z małą dziewczynką. Gdy podniosła głowę do góry. Zobaczyła nas. zdziwiona nam pomachała. Odmachaliśmy jej. Mała dziewczynka była zmęczona, więc Libby oddała małą kobicie i grała z chłopakami w piłkę. Postanowiliśmy dać jej spokój i poszliśmy. 

*Oczami Libby*
       Wróciłam do domu. Chłopcy siedzieli na górze, a tata pojechał coś załatwić. Miałam okazje spokojnie pogadać z mamą.Rozmawiałyśmy głównie o moim związku z Zayn'em. Ludzie jeszcze nie wiedzą, ale po powrocie z Londynu dowiedzą się bardzo szybko... Ale mama przekonała mnie, że nie mam się czym przejmować.
      Rano obudziło mnie krzątanie na dole. Chłopcy tak wcześnie wstali szok. Jak miałam w zwyczaju wyszłam na balkon, bł trochę zimno wiec musiałam ubrać się cieplej. Postanowiłam ubrać się w to. Pożegnanie z rodzicami było dosyć łzawe. Na moje zdziwienie przyjechało tez parę starych znajomych, aby się ze mną pożegnać. To było miłe.

_______________________________________
No i mamy XI! Jakie wrażenia?
Przepraszam, że tak długo, ale mam wszystko zawalone szkołą.
Codziennie się uczę. -,-
Zapraszam też na 2 blog: blogfajnejolki.blogspot.com/
Piszcie jak wam się podoba? ;*
Nowa muzyczka w tle.
Ostatnio uzależniłam się od tej piosenki ;*
 Mój tt: @Filozoficzna_o
Filozoficzna ♥

niedziela, 6 października 2013

Rozdział X ♥

*Oczami Libby*
      Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Koło mnie usiadł Zayn. Był wyraźnie zdenerwowany. Chciał coś powiedzieć. Bałam się tego co chciał mi powiedzieć. Może ta kobieta z samolotu miała racje...
- Mogę Ci powiedzieć to co miałem powiedzieć w Londynie?- spytał. Spojrzałam mu w oczy. Widziałam tą niepewność w jego oczach. Prędzej, czy później mi to powie. Tylko nie wiem skąd ta cholerna pewność, że powie akurat to... Cholera, zaryzykować, czy nie? Może jakiś znak? Halo Boże! Tu jestem! Taka tam Libby Davis! Mam się zgodzić, czy nie?
- Mogę?- spytał.
- No dawaj...- powiedziałam ze słabym uśmiechem.
- No więc jak wiesz na początku za nim się poznaliśmy... jak rozmawiałaś z moją siostrą byłem do ciebie dosyć zniechęcony. Potem jak zobaczyłam jak płaczesz, coś we mnie pękło i poszedłem do ciebie...
- Czekaj... masz zamiar mi opowiadać całą nasza znajomość?- spytałam, podbiegł Leo ina mnie szczekał.- Dobra Leo nie przeszkadzam mu. Mów dalej.- skierowałam się do niego.
- .... i zostaliśmy najlepszym przyjaciółmi. To było wspaniałe. Ale później ta akcja w garderobie. dalsza nasz znajomość... czułem się dziwnie. Poznawałem Cię co raz bliżej. Twój pogląd na różne rzeczy, ciebie... wszystko. Wydawałaś się taka idealna.- uśmiechnęłam się.- Nawet teraz jak się dopatruje twoich wad to wydaja mi się taki błahe. No i nie dawno ciągle zbierałem się, żeby Ci coś powiedzieć...- zaciął się. Widać, ze trudno było mu to powiedzieć, a ja czułam się dziwnie.- I wiesz chyba się zakochałem.- powiedział i odetchnął.
- Moment w kim?- spytałam.
- W tobie.- powiedział i nerwowo podrapał się w głowę.
- Zayn...- zaczęłam.
- Wiem jeżeli nic do mnie nie czujesz, zrozumiem.- powiedział.
- Daj mi skończyć... muszę przemyśleć to wszystko. Przepraszam.- powiedziałam i odeszłam. Czułam się źlę. Weszłam do domu. Chłopcy (oprócz Zayn'a) z rodzicami siedzieli na kanapie w salonie.
- Hey.- powiedzieli.
- Cześć.- powiedziałam smutno.
- Coś się stało?- spytał zaciekawiony Liam.
- W sumie to tak, ale nie ważne. Dobranoc.- powiedziałam.
       Umyłam się i przebrałam w piżamę. Położyłam an łóżku. Wszystko zwaliłam. Czemu? Bo się boje. Moje cholerne obawy. Jak ja bym czasem chciała bym być pewna siebie. Wiele osób mówi: "Oh, Chce być taka jak ty." Jak ja?! Jestem do bani. Było tak fajnie. Romantycznie. A ja to wszystko zawaliłam... Tyle scenariuszy na ten wieczór. Przykryłam się i cicho łkałam.

*Oczami Zayn'a*
     Wszedłem do domu. Zastanawiam się nad tym wszystkim. wszystko spieprzyłem. Chyba mogłem jeszcze zaczekać...
- Hej, gdzieś ty był?- spytał Harry.
- Na plaży.- powiedziałem smutno.
- Co wy tacy po-przymulani  dziś?- zdziwił się Niall.
- Wydaje ci się.- powiedziałem.
- Nie martw się. wiem o co chodzi. Powiedziałeś to w dobrym momencie. Ona już taka jest.- powiedziała mama Libby i się uśmiechnęła. Chłopcy nie wiedzieli o co chodzi. A ja... Wątpię.... w słowa mamy Libby...

*Oczami Libby*
      Gdy wstałam głowa bolała mnie jak jasna cholera. Miałam straszny sen. A nie to niestety nie był sen. Poranne czynności, ubranie się w To. Ulotniłam się z domu. To był chyba najszybszy poranek w moim życiu. Poszłam do jednej z moich ulubionych barów. Siedziałam i piłam koktajl, gdy usłyszałam:
- Patrzcie, kto nas odwiedził. Libby. Jak się stęskniliśmy.
- Maciek, Marek, Darek, Patryk, dziewczyny i Ptyś. Jak ja was dawno nie widziałam.- zaśmiałam się i ich przytuliłam. Gdy przytulałam Darka. Zobaczyłam chłopaków. Kurcze...
- Zmieniłaś się.- powiedział Darek. Okręciłam się przed nimi. Chłopcy weszli do baru i usiadli nie daleko.
- No jesteś jeszcze piękniejsza niż ostatnio.- powiedział Ptyś.
- Nadal nie masz u mnie szans kochany.- powiedziałam.
- No wicie, bo ona ma teraz One Direction.- powiedział Maciek.
- Jak ja ci zazdroszczę.- powiedziała Karolina.
- Zależy czego chcesz zazdrościć. Problemów, czy tych cudownych chwil.- powiedziałam i się zaśmiałam.
- Oj... Libby ma problemy? Wujek Ptyś pocieszy.- powiedział i chciał mnie przytulić.
- Raczej dziękuję.- powiedziałam i schowałam się za Maćkiem. Zaśmiali się.
- Nie zmieniłaś się tak bardzo.- powiedział Darek.
- No to z którym z przystojniaków chodzisz?- spytała Kaśka.
- Z żadnym.- odpowiedziałam. Mimo chłopaków starałam się opowiadać normalnie, nawet jeżeli nie rozumiem o czym mówię. Chociaż wiedzieli kiedy o nich mówię słysząc swoje imię. Gdy poszli został tylko Darek.
- Libby, wiesz stęskniłem się. Bardzo...- powiedział. Zaśmiałam się.
- Ja też za Wami wszystkimi.- powiedziałam.
- Wiesz, że zawsze się w tobie podkochiwałem?- spytał i się do mnie przysunął.
- Darek, nie. Słuchaj mam dość już wyznań miłosnych.- powiedziałam i dosiadłam się do chłopaków. Usiadłam koło Niall'a.
- A tobie co?- spytał Liam.
- Gdybyś rozumiał Polski i wiedział co siedzi w mojej głowie to byś wiedział.- powiedziałam.
- Oł. Zła?- powiedział Lou.
- Kochany Lou... jest więcej określeń niż zła, ale nie mam ochoty wyliczać.- powiedziałam.
- Jak tobie te 2 różne języki nie mylą?- spytał zdziwiony Hazza.
- Talent.- zaśmiałam się.- Dobra ja spadam mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
         Cały dzień spędziłam na odwiedzaniu starych miejsc, gadaniu ze starymi przyjaciółmi. Gdy wróciłam do domu chłopaków jeszcze nie było, a rodzice już spali. Usiadłam, przykryłam się kocem i zaczęłam rysować, zanim się obejrzałam zasnęłam.

*Oczami Zayn'a*
       Gdy weszliśmy do salonu zobaczyłem  Libby śpiącą na kanapie. Rysowała. Chłopcy spojrzeli na mnie, a je kompletnie nie wiedziałem o co im chodzi. Spojrzałem na nich pytającym wzrokiem. 
- No ej zrób coś chyba nie będzie spała tutaj, nie?- powiedział Liam.
- Ale ja...- jąkałem się, a oni mnie popchnęli. Zeszyt Libby wziąłem pod pachę, a ją podniosłem i zaniosłem do pokoju. Mamrotała coś, chyba po polsku. Gdy położyłem ją do łóżka wróciłem do swojego pokoju. Po jutrze wracamy. Muszę coś zrobić!

*Oczami Libby*
      Obudziłam się w swoim pokoju. Ktoś musiał mnie tu przynieść. Czułam wyraźny zapach perfum Zayn'a. I wszystko jasne. Wyszłam na balkon. Było późno. 12.00. Cholera. Długo spałam... Poranna toaleta. Jest. Teraz ubrania... Zdecydowałam się na ten zestaw. Nie zamierzałam się specjalnie stroić. Dzień jak co dzień. Zeszłam na dół. Karteczka. Wiadomość brzmiała tak: Pojechaliśmy na większe zakupy, a chłopcy... nie mamy pojęcia gdzie poszli. Rodzice Super, czyli czas wolny. Wzięłam BMX'a i poszłam pojeździć. Gdy robiłam jeden z trików, wydawało mi się, że widziałam Loczka i Lou. Moment. Co oni nie mieli w 5 Bóg wie co robić? Podjechałam bliżej. Tak Hazza i Lou stali i udawali, ze to ie oni. Idioci. 
- No patrz Justin Biber i Selena Gomez.- powiedziałam.
- Ja jestem Seleną!- krzyknął Lou, a ja się zaśmiałam.
- Nie mieliście Bóg wie czego robić w 5?- spytałam.
- Nie, twoi rodzice musieli coś pomieszać. Może nauczysz nas trochę jeździć?- spytał Harry.
- Okej... czemu nie. Tylko ja nie odpowiadam za wasze połamane nogi, ręce itp.- powiedziałam i podniosłam ręce.
- Ok.- powiedzieli i się zaśmiali. To było podejrzane. Cały dzień spędziłam z chłopakami. Widziałam dziś wszystkich tylko nie Zayn'a. Gdzie on się podziewa. wieczorem poszłam się przejść z Leo. Do parku. Szłam z Leo ciemnymi uliczkami. Gdy nagle zaczął uciekać.
- Leo, tylko nie w krzaki!- krzyknęłam. gdy przedostałam się przez krzaki to co zobaczyłam mnie zatkało... 

______________________________________________________
Zacznijmy od tego, że bardzo dziękuje Wam za wszystkie komentarze. ;*
No więc jak wrażenia z tego rozdziału. Nie wyszedł mi chyba... ;c
Piszcie co w y uważacie. ;P
Filozoficzna *